Często spotykam się z opinią, że konsultantem ślubnym może być każdy.
A szczególnie ten "każdy", kto zorganizował sobie swój własny ślub i całkiem nieźle mu to wyszło.
A szczególnie ten "każdy", kto zorganizował sobie swój własny ślub i całkiem nieźle mu to wyszło.
I tak się zastanawiam, skąd się do cholery to wzięło??? Oczywiście, takie doświadczenie jest bardzo pomocne. Nawet jednorazowe bycie panną młodą pozwala na więcej empatii i zrozumienia niż niebycie nią:), ale jednak, żeby profesjonalnie zajmować się organizacją ślubów i wesel potrzeba nieco więcej, przynajmniej moim zdaniem.
Po pierwsze warto sobie uświadomić, że wedding planning to przede wszystkim usługa, która jak każda usługa, co logiczne jest raczej niematerialna, a co za tym idzie klient nie ma możliwości zobaczenia jej próbki przed zakupem. Tak naprawdę, korzystając z usług konsultanta, kupuje słowo, obietnicę, potwierdzoną, co najwyżej sfotografowanym doświadczeniem, potwierdzonymi na papierze przebytymi kursami i referencjami byłych już klientów. Mało tego, ta obietnica, jak już wspominałam, obiektywnie nie jest tania.
Istotne jest też to, że to nie jest klient na stałe, usługa jest jednorazowa... no chyba, że ktoś powtórnie zdecyduje się stanąć na ślubnym kobiercu
i przyprowadzi do nas swoją drugą żonę lub drugiego męża;) ale tego oczywiście swoim klientom nie życzę! Trzymajmy się tego, że to jedyny taki dzień w życiu!A co się z tym wiąże, i co również jest ważne, z punktu widzenia sprzedaży tego typu usług jak doradztwo, czy organizacja ślubna, ponieważ to dzień niepowtarzalny, to ciąży na mnie i na wszystkich tych, którzy w przypływie niewyjaśnionej fantazji zdecydowali się uprawiać ten zawód, bardzo duża odpowiedzialność. Nie tylko za finanse pary młodej, ale finalnie za ich "dobre samopoczucie" w tym dniu. Po krótce chyba można tak właśnie to określić:) A za brak tego "dobrego samopoczucia" para młoda może pociągnąć mnie do odpowiedzialności cywilno prawnej, czego sami, w przypadku popsucia swojego przyjęcia raczej nie robimy. Jedynym ryzykiem jest po prostu "autowkurzenie", ewentualnie, na co w jakiś sposób liczę (okropne, że to piszę, ale co tam), żałowanie, że nie zatrudniło się osoby, która organizacją zajmuję się zawodowo, czyli na przykład mnie:)
i przyprowadzi do nas swoją drugą żonę lub drugiego męża;) ale tego oczywiście swoim klientom nie życzę! Trzymajmy się tego, że to jedyny taki dzień w życiu!A co się z tym wiąże, i co również jest ważne, z punktu widzenia sprzedaży tego typu usług jak doradztwo, czy organizacja ślubna, ponieważ to dzień niepowtarzalny, to ciąży na mnie i na wszystkich tych, którzy w przypływie niewyjaśnionej fantazji zdecydowali się uprawiać ten zawód, bardzo duża odpowiedzialność. Nie tylko za finanse pary młodej, ale finalnie za ich "dobre samopoczucie" w tym dniu. Po krótce chyba można tak właśnie to określić:) A za brak tego "dobrego samopoczucia" para młoda może pociągnąć mnie do odpowiedzialności cywilno prawnej, czego sami, w przypadku popsucia swojego przyjęcia raczej nie robimy. Jedynym ryzykiem jest po prostu "autowkurzenie", ewentualnie, na co w jakiś sposób liczę (okropne, że to piszę, ale co tam), żałowanie, że nie zatrudniło się osoby, która organizacją zajmuję się zawodowo, czyli na przykład mnie:)
Kolejna sprawa, że organizacja przyjęcia dla siebie czy najlepszej przyjaciółki nie wymaga dotarcia do oczekiwań klienta, zrozumienia jego wyobrażania
o ślubie, czy przyjęciu. My to wyobrażenie w swoim przypadku, czy przypadku osoby nam bliskiej mamy po prostu w głowie i znamy je najczęściej kilka ładnych lat. W przypadku klienta musimy je poznać w przeciągu najczęściej kilku spotkań.
o ślubie, czy przyjęciu. My to wyobrażenie w swoim przypadku, czy przypadku osoby nam bliskiej mamy po prostu w głowie i znamy je najczęściej kilka ładnych lat. W przypadku klienta musimy je poznać w przeciągu najczęściej kilku spotkań.
Podsumowując, mamy już trochę empatii, zmysł organizacyjny, umiejętność sprzedaży usługi, świadomość odpowiedzialności, również tej prawnej
i dorzućmy do tego jeszcze zdolność do zarządzania, jak kto woli, kierowania ludźmi, czasem nawet sporą liczbą jednocześnie (mój rekord ok. 30 osób usługodawców podczas jednego przyjęcia), i wtedy tak, zgodzę się KAŻDY MOŻE BYĆ KONSULTANTEM ŚLUBNYM!
i dorzućmy do tego jeszcze zdolność do zarządzania, jak kto woli, kierowania ludźmi, czasem nawet sporą liczbą jednocześnie (mój rekord ok. 30 osób usługodawców podczas jednego przyjęcia), i wtedy tak, zgodzę się KAŻDY MOŻE BYĆ KONSULTANTEM ŚLUBNYM!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz